
Wczoraj, dzień przed obchodami dwudziestej piątej rocznicy wolnych wyborów w Polsce i wielkiego triumfu Solidarności wpadł mi ,,w ręce'' ciekawy artykuł z Krytyki Politycznej. Znany publicysta - Jacek Żakowski w obliczu następstw światowego kryzysu z 2008, niesprzyjającej młodym koniunktury czy układowi sił w Polsce zarzuca młodemu pokoleniu bierność, brak buntu i pokoleniowej solidarności. Jego zdaniem jednym z nadrzędnych powodów tej sytuacji jest brak politycznego ,,my'' zastąpione prawie zupełnie przez polityczne ,,ja''. I ta uwaga jest rzeczywiście bardzo ciekawa i być może bardzo trafna. Rzeczywiście zanika poczucie solidarności wśród młodych i coraz rzadziej identyfikujemy się z jakimiś głosami pokolenia, bo mamy własne - indywidualne. Ta nowa reguła trochę nie ma zastosowania w środowiskach prawicowych i radykalnych - moim zdaniem coraz silniejszych w Polsce. Głoszą bowiem hasła stanowiące najprostszy wariant wyjaśnienia współczesnych problemów tj. rosnąca stratyfikacja społeczna, duże bezrobocie wśród młodych, rosnące nastroje eurosceptyczne, emigracja Polaków. Dla środowisk szczególnie konserwatywnych to zmiana jest źródłem problemów, a skoro tak, to naturalne jest, że należy zwrócić się w kierunku tego, co znane. Dodatkowo też wiele incydentów podgrzewanych przez media zbudowało ogólne wrażenie, że w Polsce jest sporo radykalizujących się osób i zaczęło budować pewność, że głosząc radykalne hasła, czyli najprostsze, skrajne i tym samym populistyczne odpowiedzi stają się częścią dominującego nurtu społecznego, stojącego często w opozycji do współczesnego, niesprawiedliwego układu sił centrowców i liberałów. W tym sensie nurt ten jest wewnętrznie bardzo solidarny i bardzo ,,my''.
Wracając jednak do zarzutu Pana Żakowskiego zastanawiam się dlaczego mielibyśmy się buntować, jak i czy to w ogóle potrzebne by coś zmieniać?
Nie jest lekko i bez wątpienia jest co usprawniać, ulepszać, ale czy ludziom młodym nie żyje się niewspółmiernie lepiej, niż młodym 25 lat temu? Przynajmniej mamy więcej możliwości, więcej szans....

Niestety u nas, mimo tej wielkiej legendy solidarności mam wrażenie, że nikt nas nie nauczył praktycznego zastosowania tego pojęcia. A w dniu takim jak dziś - 4 czerwca, 25 lat po pierwszych wolnych wyborach wygranych przez ,,Solidarność'' życzyłabym sobie dla swojego kraju i Polaków większego poczucia tej solidarności, która znajdywałaby swoje przełożenie na co dzień - w pracy, na ulicy, sklepie, przed powodziami, żeby wspólnie im zapobiec, a nie po nich, jak również w zwyczajnej wymianie poglądów i próbach wypracowania wspólnego dyskursu.
Źródła: https://www.youtube.com/watch?v=saLQeN28Y9k&list=UUARP4BZwiY50cjEXs3Mk9rQ
and my brain.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz