sobota, 7 września 2013

Wawa Design Festiwal - urbanistyka.

Wybrałam się wczoraj spontanicznie na festiwal Wawa Design na Północnej Pradze w Warszawie. Wydarzenie ma promować polski design i idee designu w ogóle. Nie miałam zbyt wiele czasu, więc zdążyłam dokładnie obejrzeć jedynie parę z pośród bardzo wielu wystaw, ale w pamięci została mi szczególnie jedna. Niewiele ma ona wspólnego z designem, znacznie bardziej jednak z Wawą.

Na ekranach paru ekranów do których podłączone zostały słuchawki można było wysłuchać krótkich reportaży z opowieściami znanych architektów. Opowiadali o sobie, swoich zawodach i stworzonych obiektach, dzięki którym stali się znani w swoim zawodowym świadku.
Szczególnie zainteresowała mnie pierwsza postać - doktor inżynier architekt, urbanistka, Pani Magdalena Staniszkis. Jej architektura całkiem fajna - w filmie pokazała budynek jakiejś znanej informatycznej firmy, ale to co zaintrygowało mnie szczególnie, to przesłanie jakie starała się w filmie wyrazić. W paru zdaniach wytłumaczyła idee swojej dziedziny. 

Architektura z natury rzeczy tworzy coś, co ma trwać i co nieodzownie jest związane z kulturą - ma kulturę oddawać i godnie reprezentować. Co ważniejsze jednak, przedstawiła swoją bardzo krytyczną opinię na temat planowania przestrzeni w Warszawie tłumacząc, że w bardzo wielu jej częściach to tzw ,,złe miasto'', czyli sprzyjające bardziej dezintegracji społecznej i niezadowoleniu z życia. Pani Staniszkis podkreślała, że jest również urbanistką, czyli kimś, kto planuje perspektywicznie nie tylko poszczególne budynki (to zadanie bardziej architekta), ale przestrzeń miejską jako całość, która ma tworzyć tzw. ,,dobre miasto''. W jej ocenie dobre miasto charakteryzuje się tak rozplanowaną przestrzenią, aby służyło integracji i komfortowi jej mieszkańców. Tym ostatnim służy ujmowanie w planach zagospodarowania przestrzennego terenów zielonych takich jak parków, gdzie można odpocząć i spotkać ludzi, przedszkoli i szkół, gdzie integruje się lokalna społeczność, terenów przeznaczonych ściśle na odpoczynek, rozrywkę i relaks jak takich jak centra handlowe i sportowe, bary, restauracje czy spacerniki. Tak zaplanowane miasto, gdzie proporcjonalnie rozkłada się przestrzeń mieszkalną i przestrzeń biznesową versus wymieniona wyżej funkcjonalność skutkuje integracją społeczności i co za tym idzie zwiększa komfort mieszkania oraz pracy. 


Takie rozplanowanie wymaga jednak decyzji politycznych, które nie leżą już w rękach architektów urbanistów, czy zwykłych ludzi.

Z powodu podobnego braku decyzji i woli politycznej Warszawa nie ma swojego ścisłego centrum. Są owszem ciekawe miejsca, miejsca piękne i różnorodne, ale gnieżdżą się lub wyrastają po całej niemal Warszawie, aż po jej obrzeża.Tym samym tworzymy sobie miasto które nie ma swojego ścisłego centrum ani rozrywki, ani biznesu. Ma za to wielkie osiedla mieszkaniowe, które być może nie przypominają z zewnątrz komunistycznych blokowisk z płyty, ale strukturalnie niczym się od tamtych nie różnią. Mieszkańcy Warszawy tracą dziennie mnóstwo czasu na dojazdy ze swoich mieszkaniowych azyli do pracy, szkół, przedszkoli, sklepów czy nawet parków i miejsc rozrywki gdzie w końcu mogą spotkać znajomych, rodzinę....ludzi!! W efekcie często nie znają nawet swoich sąsiadów, bo nie mają szans na naturalna, bliską i prawdziwą integracje, która byłaby możliwa przez odpowiednie zaplanowanie i zagospodarowanie przestrzeni miejskiej.
Niestety przeważa myślenie krótkofalowe, umotywowane zyskiem finansowym oraz tworzeniem obiektów, które służą zaledwie paru osobom, czy rodziną, zamiast większej społeczności.