niedziela, 8 marca 2015

Polaków sposoby na cyrk

…i nie chodzi o ten słynny, na wiejskiej. Okazuje się bowiem, że w Polsce, aby posiadać niebezpieczne, często egzotyczne zwierzę, wystarczy założyć na przykład….cyrk. A jego założenie okazuje się zaskakująco proste. Wymaga  bowiem  otwarcia własnej działalności gospodarczej i uzyskania decyzji powiatowego lekarza weterynarii. Tę drobną lukę prawną zaczęły wykorzystywać osoby, które po prostu stać na drogie, egzotyczne i niedozwolone podmiotom fizycznym i prawnym zwierzęta tj. lwy, niedźwiedzie, tygrysy, czy słonie.

Kiedyś kwestia prawnego podziału zwierząt na te, które można przetrzymywać lub nie w zasadzie u nas prawnie nie istniała. Nie istniała nawet prawna definicja zwierząt niebezpiecznych, ale amatorzy takich stworzeń i tak się znajdywali, niezastraszeni ewentualnymi konsekwencjami. Zresztą kto nie pamięta doniesień w wiadomościach czy kultowym teleekspresie o tym, że w jakiś lesie znaleziono rzadką odmianę afrykańskiego węża, albo w czyimś domu tygrysa, czy krokodyla.


Każdy kraj w UE ma swoje indywidualne regulacje prawne co do prawa do posiadania i przetrzymywania zwierząt egzotycznych, rzadkich czy niebezpiecznych. Polska wprowadziła swoje regulacje dopiero w 2011. Minister Środowiska wydal rozporządzenie w sprawie zwierząt niebezpiecznych dla życia i zdrowia ludzi (Dz. U. Nr 173, poz.1037) wyszczególniając taką grupę zwierząt, która może stanowić zagrożenie i dzieląc różne groźne okazy na te, które za otrzymaniem zgody właściwego miejscowo regionalnego dyrektora ochrony środowiska można przetrzymywać tj. jak wilk czy ryś i te, których osoba prywatna przetrzymywać nie może, czyli wspomniane słonie, niedźwiedzie, lwy czy tygrysy. I byłoby bardzo dobrze, tylko że inny akt prawny – ustawa o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004 posiada krótki zapis o tym, że zwierzęta z grupy tych najbardziej niebezpiecznych można posiadać mając cyrk, ośrodek rehabilitacyjny lub zoo. W efekcie tych prawnych implikacji, mimo, że cyrków objazdowych w Polsce mamy cztery lub pięć to zarejestrowanych jest około czterdzieści. Jest bardzo prawdopodobne, że brak funkcjonowania w przepisach prawnych jednoznacznej interpretacji co należy uznać za cyrk może w rezultacie spowodować, iż zwierzęta niebezpieczne będą coraz częściej przetrzymywane przez podmioty , które w istocie nie pełnią funkcji cyrków, a jedynie chcą w ten sposób ominąć przepisy prawne. Departament Zarządzania Zasobami Przyrody Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska zajmujący się ochroną przyrody w tym rzadkich gatunków zwierząt ma miesięcznie co najmniej kilka wniosków i donosów na osoby, które przetrzymują w swoich domostwach niebezpieczne zwierzęta, a nie są to wszystkie dane, bowiem nie wiadomo ile takich wniosków jest przyjmowanych regionalnie. Według pracowników ministerstwa zjawisko będzie coraz powszechniejsze i dopóki nie powstanie regulacja prawna dotycząca definicji cyrku i jego rzeczywistego charakteru, to luka będzie wykorzystywana częściej, a w efekcie rozporządzenie nieskuteczne. W chwili obecnej trwają prace nad ustaleniem co należy uznać za cyrk i  przeciwdziałaniem procederu. A tym czasem, jak to mówią - bogatemu nikt nie zabroni ;) 



Trzy strategie na trzy różne typy obżarstwa

O tej porze roku, po zimowej stagnacji pewnie część z nas powoli zbiera się do przywrócenia pożądanych kształtów. Jednak jeśli pomimo wielu starań masz zawsze z tym spore trudności, to niekoniecznie kwestia niewystarczających starań. Naukowcy są coraz bardziej przekonani, że siła woli nie jest wystarczającym czynnikiem do zrzucenia wagi. W znacznej mierze sukces uzależniony jest również od genów, hormonów i czynników psychologicznych. Naukowcy z Oxfordu, Cambridge i BBC Science przeprowadzili bardzo intrygujące i praktyczne badanie. Na podstawie wywiadów pogłębionych podzielili osoby badane na trzy grupy: biesiadnicy, łakomczuchy i zajadacze stresu i emocji, a następnie dobrali odpowiednią dla typu obżarstwa strategię.
1) Biesiadnicy, gdy już zaczyna jeść nie potrafi przestać. Okazuje się, że ten typ obżarciucha - bez wątpienia kompulsywnego, nie posiada hormonu odpowiadającego za informacje o stanie najedzenia się przesyłaną po posiłku do mózgu. Naukowcy osobom z tej grupy zaproponowali zatem dietę wysokobiałkową, która sprawia, że czujemy się najedzeni przez długi czas. Wskazane produkty w takiej diecie to ryby, owoce morza, kurczak, ryż basmanti i kasze. Chleb czy ziemniaki całkowicie wyeliminowano w rekomendowanej diecie, ponieważ po nich szybko odczuwamy ochotę na zjedzenie czegoś jeszcze.
2) Osoby z drugiej grupy - łakomczuchy, zawsze czują się głodni lub niedojedzeni, mimo obiektywnie dużych porcji. Według naukowców za ciągłe poczucie głodu odpowiada wadliwy gen, który zakłóca przesył informacji o tym, że jesteśmy już najedzeni z żołądka do mózgu. W efekcie ta grupa osób ciągle czuje potrzebę zjedzenia czegoś tłustego lub słodkiego. Nieustająca dieta przez 7 dni w tygodniu jest zazwyczaj zbyt trudna dla osób z tej grupy, dlatego naukowcy zaproponowali normalną, zbilansowaną dietę przez pięć dni w tygodniu i rygorystyczną - około 800 kcal. dziennie przez jedynie dwa dni w tygodniu.
3) Zajadacze stresu i emocji mają już zwyczaj jedzenia więcej, gdy odczuwają stres lub nieprzyjemne emocje. Aby oduczyć tego zwyczaju naukowcy zaproponowali uczestnictwo w spotkaniach grupy wsparcia i pomoc online przy jednoczesnym utrzymywaniu zbilansowanej diety.
Rezultaty tak kompleksowego, a zarazem dość indywidualnego na etapie rozpoznania podejścia wnoszą wiele do naukowego świata dietetyki. Wszystkim uczestnikom badania udało się schudnąć. Jeśli rozpoznajesz u siebie podobne zwyczaje jedzeniowe, być może rozwiązaniem okaże się odpowiednio dobrana strategia żywieniowa.