środa, 21 sierpnia 2013

Mamusiu, doktorat to nie mój temperament...



 Jak chętnie ludzie rezygnują z siebie! To zrozumiałe, bo siebie trudno znaleźć - napisał Sławomir Mrożek i moim zdaniem miał rację. Bardzo niewielu osobom udaje się szybko znaleźć siebie, swoje talenty i swoje prawdziwe, najpełniejsze ,,ja''.  Prawdopodobnie większość z nas potrzebuje na to nieco więcej czasu i pracy, ale warto, bo gra toczy się o nasze szczęście, o wykonywanie naszej ,,pracy'' z przyjemnością, z poczuciem flow i o większym pożytku nie tylko dla nas samych, ale również dla innych. 
Wyobraźmy sobie bowiem świat, w którym każdy robi to, co zgodne z jego naturą, z jego ukrytym wcześniej potencjałem. Społeczeństwo ludzi wyzwolonych od powinności i wewnętrznego głosu rodziców (tzw. ja powinnościowe), ludzi którzy nie realizują wizji i sugestii swoich rodziców lub nie wybierają konwencjonalnych dróg (ja idealne). Byłoby to bez wątpienia społeczeństwo ludzi o wiele bardziej szczęśliwych i mniej zestresowanych. Najpewniej również bardziej wobec siebie życzliwych i użytecznych.


  Niektóre filozofie dalekiego wschodu zakładają co prawda, że życie powinno polegać na tym, aby stawiać czoło naszym największym słabościom. I tak, jeśli jesteśmy kiepscy z matematyki, to powinniśmy zająć się matematyką. Jeśli nie umiemy przemawiać, naszym nadrzędnym celem powinno być zostanie świetnym mówcą. Znam bardzo wiele osób, które właśnie w ten sposób podejmowały swoje najważniejsze życiowe decyzje, a wcale nie pochodzą z dalekiego wschodu. Nie wykluczone nawet, że czas i praca jaką włożymy w ,,naprawianie siebie'' w końcu przyniesie wymierne rezultaty, ale nasz ogromny wkład i stres temu towarzyszący mogą w końcu odbić się nawet na naszym zdrowiu. W najlepszym razie będziemy mogli mówić o wypaleniu zawodowym. 


Znowu zacytuje, tym razem posłankę Joannę Senyszyn (fajny wywiad z nią tutaj), że ,,tylko młodym ludziom wydaje się, że praca to obowiązek. Z upływem czasu okazuje się, że jedyne co człowieka nie nudzi to właśnie praca'' I jeśli założymy, że nasza praca, to ciągłe wykorzystywanie i rozwijanie naszego potencjału i umiejętności,  trudności, przeszkody i pot, ale co ważniejsze.... również poczucie satysfakcji, pewnej łatwości w tym co robimy i poczucie flow i zestawimy to z różnymi  kruchymi i  doraźnymi przyjemnościami, to odważna teza profesor Senyszyn nie wydaje się wcale taka fałszywa czy kontrowersyjna.


Polskie, miejscami zatwardziałe społeczeństwo oraz system edukacyjny nie bardzo zachęcają do poszukiwań naszych talentów. W szkole nie bardzo również  jest czas, aby zająć się tymi mniej oczywistymi przypadkami uczniów. Również dlatego, że źle pojmujemy zjawisko talentu i potencjału. Dzielimy młodych uczniów na dobrych i złych. Bardziej obiektywni nauczyciele i rodzice wyróżniają może jeszcze tych średniaków, uczniów przeciętnych, albo ,,zdolnych, ale leniwych''. 

Tym samym poszukiwania stają się często sprawą indywidualną, zwykle już dorosłych ludzi, bo w końcu świadomych, że warto!
Każdy, kto choć raz w życiu próbując czegoś nowego, eksplorując świat poczuł owe flow wie o czym mówię. Niestety wielu z nas nie wierzy w powodzenie i poddaje się lub tchórzy. Tak właśnie skwitował sytuację Mrożek. 

Zasłyszałam niedawno w pewnej radiowej audycji historie chłopca, który był najgorszym i najniegrzeczniejszym uczniem w klasie. Przeszkadzał wszystkim, był nadpobudliwy, nie bardzo chciał się uczyć. Aż kiedyś pewien nauczyciel uwierzył w niego i dał mu skrzypce oraz odrobinę cierpliwości. Okazało się, że chłopiec ma wielki talent muzyczny i po tym epizodzie jego zachowanie w środowisku zupełnie się zmieniło.

Skupmy się zatem na odnalezieniu własnych skrzypiec....


 .....ale jak się już odnajdzie, to.... odważnie trzeba się ich trzymać i nie bać realizacji marzeń. 



LINK DO AUDYCJI TRÓJKI - POLECAM


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz